W tym roku po raz kolejny z rodziną pojechaliśmy w Beskidy na górę zwaną Maciejową. Jeździmy tam już kilka lat, natomiast po raz pierwszy wychodziliśmy czarnym szlakiem wzdłuż trasy narciarskiej. Wyjście do schroniska i zejście zajęło nam około 5 godzin. Na trasie nie było żadnych drzew, a powietrze było bardziej przejrzyste niż zazwyczaj, co sprzyjało robieniu zdjęć i panoram.
Widoki z Maciejowej (można powiększyć klikając w zdjęcie)
Tradycyjny obiad na Maciejowej – Żur i chleb 😉